piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 4 "Czy ci do reszty odbiło?!"

---Niall---

  Kto krzyczał gdy się przewróciłem? Może to Liam? Nie.. przecież jego głos bym rozpoznał. Prawda?   Próbowałem otworzyć oczy, ale byłem za słaby. Jednak po chwili przyszła ta moc i moje oczy ujrzały trzy dziewczyny i siedmiu chłopaków. Po woli dźwignąłem się do pozycji siedzącej, aby dokładnie pooglądać pomieszczenie. Znajdowałem się znów w salonie, tak jak za pierwszym razem. Inni coś do mnie mówili, ale ja ich nie słuchałem. Wzrokiem szukałem Jade, ale nigdzie jej nie było. Znów przed oczami pojawił mi się ten obraz: Nieruchoma Jade. 
  Dziewczyny jak i Liam, Zayn, Louis i Harry, stali nade mną, a reszta chłopaków siedziała nieopodal. Jak mi się wydaje nazywali się Nick, Joe i Kevin. Siedzieli na drugiej kanapie. Nick był pochylony i rękami zakrywał oczy. Czy on...i...Jade? Przy nim siedział Joe i Kevin, także z ponurymi minami, ale oni próbowali go pocieszyć. 
- Niall! Ty nas w ogóle słuchasz?- krzyknął Liam.
Obróciłem się w jego stronę i zobaczyłem smutek. Dlaczego tutaj wszyscy w tym pomieszczeniu są tacy smutno? Raczej nie przeze mnie, prawda? 
- Gdzie jest Jade?- spojrzałem na Louisa, miałem nadzieję, że on mi odpowie. 
Każdy z nich spojrzał po sobie, a ich smutek jeszcze bardziej się powiększył. 
- Jest w specjalnym szpitalu- odpowiedział Liam, odwracając ode mnie wzrok. 
- Ale jak to w szpitalu? Co się dzieje?- wstałem już na nogi.
Niestety źle zrobiłem, wstając już, gdyż nagle zaczęło mi się kręcić. Czułem, że zaraz znów upadnę. Na szczęście Liam mnie złapał i usiadłem spokojnie na kanapie. 
- Powinieneś teraz odpoczywać, nie przemęczać się - powiedział Kevin, który stał obok innych, tak samo jak Nick i Joe.
- Odpowiecie mi na pytanie?- byłem niecierpliwy. 
- No więc, widziałeś jak Jade upada..- zaczął Nick a w jego oczach pojawiły się łzy.
- Została zaatakowana przez Sfinksa, a dokładnie przez jego ogon- pomógł Kevin. 
- A jak wiesz, ogon Sfinksa to wąż, który posiada jad który może zabić nawet Awatara.- dokończył Joe. 
- Czyli, że ona..? - spytałem cały się trzęsąc. 
- Spokojnie - powiedziała jedna z dziewczyn- żyje, ale jest w bardzo krytycznym stanie. Robimy co w naszej mocy, aby znów tutaj wróciła. 
- Mogę ją zobaczyć?- spytałem. 
Zauważyłem, że znów każdy spogląda na siebie. Dlaczego oni to robią?
- Na razie nie możesz.- powiedział Louis.
- Wiesz to co powinieneś. - powiedział Liam.
- Ale... - chciałem coś powiedzieć, jednak Zayn mi przerwał.
- Żadnego ale! Nie możesz na razie nic wiedzieć, nie którzy z nas też nic nie wiedzą o stanie Jade.
 Postanowiłem już nie naciskać i usiadłem z powrotem na kanapie. Reszta też spokojnie usiadła, tylko Louis nadal nade mną stał.
- A tak poza tym, wytłumaczysz nam jak ty się tam znalazłeś?!- prawie krzyknął, a jego źrenice pociemniały, nigdy nie widziałem go takiego wkurzonego.- Odpowiesz na moje pytanie?!
- No.. poszedłem za wami i..... - chciałem się wytłumaczyć jednak mi przerwano:
- Czyli nas szpiegowałeś?! - stwierdził Kevin.
- Nie.- odpowiedziałem cicho. I jak ja się teraz wytłumaczę?
- Jak nie, powiedziałeś, że szedłeś za nami. To to jest raczej szpiegowanie- powiedziała jedna z dziewczyn.
- Nie poszedłem za wami tylko za Jade.
- No to szpiegowałeś ją! - krzyknął Joe.
- Czy ci do reszty odbiło?! Swoją własną siostrę szpiegować?!- krzyknął Lou.
- Nie chcieliście mnie puścić, więc poszedłem za wami. To że nie używałem długo mocy, nie oznacza, że nie umiem ich kontrolować!
- Wiesz, że to mogło zaszkodzić naszej misji?!- głos zabrał znów.
- Ale nie zaszkodziło!- powiedziałem.
- No tu masz rację...- zgodził się ze mną.
- A co z Jade? - spytał Nick.
Nastała niezręczna cisza, każdy przypomniał sobie o Jade. Nikt nie chciał aby się tak stało.
- Nie mogliśmy nic na to poradzić, prawda? - spytał cichym głosem Joe.
- Tak. - odpowiedział Zayn.
- Ona na pewno z tego wyjdzie, jest silna. - powiedział smutnym głosem Harry.
- Przepraszam, na prawdę bardzo was przepraszam. Nie będę już was szpiegować.- obiecałem.
- No dobra, wierzymy ci. - poklepał mnie Liam.
- A teraz wytłumacz nam jeszcze jedno,- powiedziała jedna z dziewczyn.- czy ty wywołałeś piorun? Albo było to coś innego?- spytała.
Właśnie! Co mi się wtedy stało? Co ja zrobiłem? Pamiętam tylko chęć uniesienia się, następnie poczułem jakby przez całe moje ciało przeszedł prąd. A potem upadłem i słyszałem tylko krzyk... Liama. Tak to był krzyk Liama!
Spojrzałem w jego stronę, jednak on właśnie rozmawiał po cichu z Zaynem.
- Nie wiem co to było. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- No cóż, my ci nie pomożemy. Nie mieliśmy tego jeszcze na lekcjach. Jedynie co, to Jade by mogła coś o tym wiedzieć.
Nagle było słychać głośny alarm, chłopcy jak i ja zerwaliśmy się z miejsc. Niestety wiedziałem co mnie czeka.
- Niall, musisz teraz odpoczywać. Nie możesz się przemęczać. - powiedział Harry.
- To tylko brudna robot, szukanie jakiś śladów. Nic ciekawego - wzruszył ramionami Liam.
- Pamiętaj co nam obiecałeś.- powiedział Louis po czy wyszli.
W pomieszczeniu zostałem ja, Joe, Kevin, Nick i dziewczyny.
- No to może się przedstawimy?- zaśmiał się Nick.
Pierwszy raz od misji widziałem jak się śmieje. W samolocie często miał uśmiech, i często uśmiechał się do Jade.
- No więc, ja jestem Nick, to Joe, a to Kevin- wskazał na każdego z nich.
- Jesteśmy braćmi.- dodał Joe.
- I magami.- powiedział Kevin.
- Ja jestem Demi i jestem aniołem, tylko że po ostatniej misji mam małe problemy ze skrzydłami.- powiedziała jedna z dziewczyn.
- Ja jestem Selena i jestem wampirzycą, ale dobrą.- przedstawiła się kolejna.
- A ja Cher, no cóż jestem zwykłym człowiekiem, ale umiem wszystkie sztuki walki.- powiedziała ostatnia.
- A jestem Niall.
- To już raczej wiemy.- zaśmiała się Demi.
- Odpocznij lepiej. Jesteś zmęczony - powiedziała opiekuńczym głosem Sel.
- My tu zostaniemy- uśmiechnęła się Cher.
Położyłem się z powrotem na kanapie. I tak nie mogłem pójść pomóc chłopakom, do Jade też nie mogłem pójść, więc trochę odpocznę. Odpoczynek nie zaszkodzi.
Spokojnie leżałem, bo zasnąć raczej teraz rady nie dam, a inni którzy znajdowali się w tym pomieszczeniu rozmawiali o różnych rzeczach: o wczorajszej misji, o tym dziwnym zjawisku co wywołałem oraz o mojej siostrze.
- Idziemy do Jade? - usłyszałem szept Nicka.
- Idźcie chłopaki, my się zajmiemy Niallem.- usłyszałem głos Cher.
- Szkoda mi go. - powiedział cicho Kevin, po czym chłopcy wyszli z salonu, a ich kroki stawały się coraz cichsze.
Najlepiej, to bym teraz poszedł za nimi i zobaczył Jade. Chciałbym być przy niej teraz, to przecież moja siostrzyczka. Mimo moich wielkich chęci dziewczyny i tak by mnie nie puściły, więc ani nie próbuję.
Po chwili całkowitej ciszy usłyszałem pewien dźwięk, jakby dźwięk wiadomości.
- Dziewczyny - usłyszałem cichy głos Demi - musimy iść pomóc chłopakom.
- No to idziemy!- powiedziała uradowana Selena.
- A co z Niallem?- spytała Cher.
- Śpi, więc nie bódźmy go, jest zmęczony. - odpowiedziała jej Sel.
Od kiedy ja śpię? No cóż... Dziewczyny szybko wyszły zostawiając mnie samego. Wstałem, więc powoli z kanapy, aby tym razem się nie przewrócić. Chciałem im pomóc, ale obiecałem chłopakom... Nie chcę łamać obietnicy dlatego zostanę w pałacu.
Chwila... przecież mogę znaleźć Jade! Może chłopaki jeszcze gdzieś tu są? Ale nie mogę, przecież obiecałem, że nie będę ich szpiegować. Dałem im słowo! Ale... tutaj chodzi o Jade, o moją siostrzyczkę! Zrobię wszystko, żebym mógł ją zobaczyć.
Wyszedłem po cichu z salonu i zacząłem rozglądać się za chłopakami. Nagle zauważyłem lokatą postać na drugim końcu korytarza. To nie mógł być Harry, przecież był na misji, więc to na pewno Nick. Skręcił, a za nim poszło dwoje jego braci: Joe i Kevin. Po cichu poszedłem za nimi, trzymając się w pewnej odległości. Po dwóch minutach chodzenia chłopcy weszli do pewnej sali, na szczęście zostawili uchylone drzwi. Po cichu zajrzałem do środka. Chłopcy siedzieli przy łóżku na którym ktoś leżał. A dokładniej Jade. Jej klatka powoli się podnosił, a następnie upadała. Przez uchylone drzwi zauważyłem, że jest nieprzytomna. Była cała blada! Nie mogłem patrzeć na ten widok! Do moich oczu mimo woli wpadała woda, która później w postaci łez z nich wypływała. Nie mogłem uwierzyć w to, że moja własna siostra leży tam na tym łóżku nieprzytomna i walczy o życie. Była przypięta do wielu maszyn, które wydawały pojedyncze dźwięki, dzięki czemu wiadomo było, że jeszcze walczy. Nie mogłem patrzeć na ten obraz. Po prostu nie mogłem. To dla mnie za dużo! Nick, Kevin i Joe siedzieli nad nią z bóle i łzami w oczach. Nie tylko ja się tak czułem.
Skuliłem się przy ścianie i schowałem moją głowę. Nadal nie mogłem uwierzyć, że właśnie tam leży moja starsza siostra! Ona zawsze mnie ratowała, gdy coś zrobiłem źle próbowała to wszystko naprawić. Była tak jak własny anioł stróż. Oczywiście kłóciliśmy się, jak to rodzeństwo, ale gdy ją potrzebowałem ona zawsze była przy mnie. A teraz... teraz ona tam leży. A ja nic nie mogę zrobić! Chciałbym tam siedzieć w tej sali i być przy niej! Ale nie mogę! Chłopcy zabronili mi, więc jakby mnie zauważyli to już po mnie. Nigdy by mi nie zaufali. I co ja mam teraz zrobić? Zaryzykować i wejść tam? A może iść z powrotem do salonu? A jeśli....jeśli  to ostatni raz gdy widzę Jade? Niall!! Przestań tak myśleć! - skarciłem się w myślach. Ja zaraz oszaleję!
---Liam---

Właśnie wróciliśmy z akcji i poszliśmy wszyscy sprawdzić co u Nialla, ale go oczywiście nie było! Wszyscy się na prawdę bardzo wkurzyli! 
- Gdzie on może być?! - prawie krzyknął Harry.
- A jeśli poszedł do Jade? - powiedział Lou.
- Ja tam pójdę. - powiedziałem po czy ruszyłem w kierunku sali, gdzie leżała Jade.
Jeżeli on tam naprawdę, będzie to nie wiem co mu zrobię! Ale jak można być tak lekkomyślnym?! Co ja w nim prędzej widziałem?!
Szybko poszedłem do sali w której leżała Jade, zastałem tam Joe, Kevina oraz Nicka, ale Nialla tam nie było. Poinformowałem ich o tym że zniknął. Wszyscy wróciliśmy do pokoju w którym wcześniej leżał Niall. Postanowiliśmy się rozdzielić. Postanowiłem jeszcze raz zajrzeć do Jade. Gdy do niego wszedłem zobaczyłem Niall siedzącego przy Jade.
- Niall!- powiedziałem ostro - Wszyscy cie szukają!! Miałeś tam zostać obiecałeś!! Myślałem że mogę ci ufać, ale mnie zawiodłeś !!
Po tych słowach spojrzał na mnie,a ja zobaczyłem jego załzawione oczy, i szybko uciekł. Ja uświadomiłem sobie jak to wszystko zabrzmiało. Po chwili stania w miejscu i wewnętrznego wyzywania się od totalnych debili, ocknąłem się i pobiegłem za nim. Wiedziałem do kąt chce uciec, nie wiem skąd, ale to po prostu wiedziałem. Wyleciałem z zamku i go zobaczyłem, biegną w stronę góry. Wołałem go po imieniu, ale nie zwraca uwagi.
Po kilku minutach biegu docieram na górę, on stoi na szczycie, a na około panuje burza.
-Przepraszam- mówię
-Twoje przepraszam nic tu nie poradzi, to wszystko jest straszę. Moja siostra leży nieprzytomna i właściwie nie wiem czy przeżyje, nikt mi już nigdy nie zaufa, a na dodatek strzelam piorunami i nie umiem tego opanować.- kiedy to powiedział uświadomiłem sobie jak strasznie musi się czuć.
- Słuchaj...- chciałem mu coś powiedzieć, ale niespodziewanie coś we mnie wleciało i z traciło mnie z góry.
- Słucham...
-------------------------------------------------
Rozdział z małym opóźnieniem...
Jak się podoba??? Proszę komentujcie, bardzo nam zależny na waszej opinii..
A i może kojarzycie końcówkę ??? Kocham ten moment. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz