piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 2 "No więc tak, to jest Niall"

---Niall---

  Nie mogę uwierzyć że jestem w domu, z moja siostrzyczką. Nadal niewierze w to jaki byłem głupi wychodząc wtedy, co prawda byłem rozzłoszczony, ale dokładnie wiedziałem że tej nocy demony będą chciały zaatakować. Nie rozumiem jak mogliśmy się pokłócić o taką błahostkę. Ze złości uciekłem wtedy poza miasto, na polane, gdzie zawsze mogłem wszystko przemyśleć. Kiedy ochłonąłem i chciałem wrócić do pałacu, demony mnie zaatakowały. Byłem tak rozkojarzony że zapomniałem jak użyć mocy, demony to wykorzystały i mnie porwały. Chciały żebym im pomógł w podbiciu zamku i zdobyciu władzy. Kiedy każda moja odpowiedź brzmiała nie, wrzuciły mnie do lochów, myśląc że zmięknę. Gdy w nich siedziałem tu dość dużo się zmieniło. Po pierwsze zostali znalezienie wszyscy władcy żywiołów, przed moim zniknięciem był tylko jeden, Louis, władca wody. Swoją drogą, ciekawe czy mnie pamięta, w końcu kiedyś byliśmy dla siebie jak bracia, ale ponoć po moim zniknięciu w ogóle o mnie nie wspominał. Może to przez to że niektórzy myślą że przeszedłem na stronę demonów. Ale on mnie zna, wie że bym tego nie zrobił. Chociaż. Sam już nie wiem.
Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi, w których za chwilę pojawiła się Jade.
- No to co braciszku, idziemy na arenę? Chce ci pokazać kilka nowych sztuczek oraz poznać z chłopakami.- powiedziała pełna entuzjazmu.
- No nie wiem- powiedziałem.
- Jak to? Co się stało?- zapytała ostrożnie.
- Nic, po prostu nie chcę.
- Ta. Mnie nie oszukasz. Co jest?- zapytała się, siadając koło mnie na łóżku, na którym cały czas siedziałem. - Wczoraj powiedziałaś mi że niektórzy sądzili że przeszedłem na stronę demonów, co jeśli oni też tak myślą?
- Oh. Czasem mnie pytali czy to prawa, że drugi awatar przeszedł na stronę demonów. Wtedy mówiłam im że na pewno nie.- powiedziała Jade, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- To oni o mnie wiedzą czy nie, bo wczoraj mówiłaś że nic im o mnie nie wspominałaś?- zapytałem, pomału się w tym gubiąc.
- Oni wiedzą że istnieje drugi awatar, ale nie mają pojęcia że to ty. W ogóle to nie wiedzą że mam brata. Razem z Louisem postanowiliśmy że nic im nie powiemy.- odparła- To co idziemy?
- No dobra.- odpowiedziałem, a wtedy Jade złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą w kierunku wyjścia.
  Biegliśmy przez korytarze, które mimo upływu lat, nadal były przepełnione ta samą magią i tajemnicą. Po przebiegnięciu kilku korytarzy i zejściu po wielkich schodach dotarliśmy do dużych drzwi z mnóstwem kolorowych witraży. Jade otworzyła je jednym machnięciem ręki. Gdy wyszliśmy na dwór ujrzałem piękne, kwitnące drzewa i otwierające się kwiaty z których powoli wylatują kolorowe motyle.
  Po niecałej minucie stanęliśmy przed wielkim budynkiem, zwanym areną. Odetchnąłem głęboko i razem z Jade przeszedłem przez wielkie drewniane drzwi. Na ławkach siedziało czterech chłopaków. Gdy weszliśmy wszyscy spojrzeli w naszą stronę i do nas podeszli. Od razu poznałem Louisa, który gdy mnie zobaczył, aż oczy mu wyskoczyły. Obok niego stał chłopak o zielonych oczach i kręconych włosach. Koło loczka stał chłopak o ciemnej karnacji i czarnych włosach. A na końcu stał chłopak o pięknych sarnich oczach i jasno brązowych włosach, poczułem jakbym go skądś znał. Może to właśnie ten Liam, który mnie pilnował?
- Niall! - krzyknął Lou i przytulił mnie jak za dawnych czasów. Tak bardzo się cieszyłem, że o mnie nie zapomniał. Po naszym uścisku nastała krępująca cisza. Louis wrócił tam gdzie stał, ale teraz z uśmiechem na twarzy. Reszta chłopaków patrzała na mnie jakbym był jakimś duchem. Niezręczną ciszę przerwała Jade:
- No więc tak, to jest Niall, czyli drugi awatar- mówiła lecz ten o kręconych włosach jej przerwał:
- Tez zdrajca?!- na te słowa Louis szturchnął go w ramie.
- To nie jest żaden zdrajca!- krzyknęła Jade- To mój brat.
- Brat? - spytał chłopak o ciemnej karnacji - nigdy nie mówiłaś, że masz brata.
- Eh.. muszę wam wreszcie całą historię opowiedzieć. Usiądźmy.
Wszyscy usiedliśmy na pierwszej lepszej ławce. Czworo chłopaków czekało na historię. Wiedziałem, że Jade nie będzie chciała o tym opowiadać, ale udało jej się przełamać.
- No więc tak, pewnego dnia, a raczej wieczoru pokłóciłam się z Niallem, o jakąś błahostkę, wtedy on uciekł z domu- powiedziała i spojrzała na mnie, abym dalej kontynuował. Jesteśmy jak prawdziwe rodzeństwo, bez żadnych słów możemy się dogadać, wyczytujemy to z oczów.
- Uciekłem wtedy z miasta, na polanę, gdzie zawsze chodziłem aby się trochę odstresować. Gdy wracałem zaatakowały mnie demony, byłem tak rozkojarzony że zapomniałem jak użyć mocy, one to wykorzystały i mnie porwały. Chciały żebym im pomógł w podbiciu zamku i zdobyciu władzy. Kiedy każda moja odpowiedź brzmiała nie, wrzuciły mnie do lochów, myśląc że zmięknę, ale im się nie udało. Nic ode mnie nie wydusiły.
- Teraz rozumiecie? - spytała Jade chłopaków - On nie przeszedł na ich stronę, jak to historie opowiadają, tylko został przez nich porwany i mimo, że był tam tak dużo czasu nic im nie powiedział.
- To dlatego zawsze wysyłałaś nas do tych lochów?- spytał ten o ciemnej karnacji.
- Tak, dlatego. Przez wiele lat szukałam go sama, ale nigdy go nie znalazłam, ale się nie poddawałam. No a teraz przejdźmy do przedstawienia:
- To jest Niall, mój brat, a także władca wszystkich czterech żywiołów - uśmiechnęła się pokazując w moją stronę - To jest Harry władca ognia - wskazała na chłopaka o zielonych oczach i bujnych lokach - to jest Zayn, władca wiatru - wskazała na chłopaka o ciemnej karnacji - A to jest Liam, władca ziemi - wskazała na chłopaka o pięknych, sarnich oczach. - A Louisa to już raczej znasz. Będziecie mieli dużo czasu na poznanie, ale teraz chłopaki muszą poćwiczyć swoje moce, a ty Niall pozwiedzaj arenę, trochę się tu pozmieniało.- uśmiechnęła się i razem z chłopakami poszła na środek areny.
Ciekawe co się tu takiego zmieniło? Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda jak dawniej, ale zawsze lepie przyjrzeć się dokładnie temu miejscu. Wstałem, więc ze swojego miejsca i ruszyłem na zwiedzanie. Widać że arena stała się trochę bardziej nowoczesna. Na trybunach siedzenia nie były już drewnianymi ławami, z obitymi w materiał krzesłami. Środek areny był taki jak zapamiętałem. Najbardziej zdziwiły mnie kraty pod trybunami, kiedyś były tam ściany a za nimi pusta przestrzeń. Postanowiłem zobaczyć po co one tam są. Gdy zeszedłem na plac na którym aktualnie ćwiczyli chłopcy razem z Jade, poszedłem do jednej z krat. Z początku nic dziwnego się nie wydarzyło, ale po chwili z ciemnego rogu coś wyskoczyło. Tak się przestraszyłem że odskoczyłem do tyłu, ale nie zdołałem utrzymać równowagi i runąłem na ziemię. Chłopcy jak i Jade to zauważyli i zaczęli się śmiać. Po chwili jednak przestali, a Liam pomógł mi wstać.
- Co to było?- zapytałem przerażony
- To było moje kochanie przepiękne, czyli Ginny, a dla nie wtajemniczonych smok, a dokładniej Skrill - powiedziała Jade głaskając przy tym smoka, który stał przy kratach.
-Od kiedy macie smoki?
-Od dawna. Choć pokażemy ci wszystkie.- Powiedział Louis, podchodząc do następnego smoka - To jest mój smok Kevin, rasy Scauldron. Wiesz pluje wodą i te sprawy - powiedział dając zielonemu gadowi rybę do zjedzenia - Przejdźmy dalej. To smok Harolda, Darcy, płci żeńskiej, rasy Monstrous Nightmare.- powiedział pokazując dość dużego gada o czerwonej skórze- Ma zwyczaj plucia ogniem w wolnych chwilach, jakby kichał, śmiał się lub parskał. No i czasem płonie od czubka nosa do koniuszka ogona, zazwyczaj jak ktoś go zapomni nakarmić- spojrzał znacząco na Harrego - Następnym smokiem jest smok Zayna, Drako, rasa Changewing, potrafi stać się niewidzialny i pluje kwasem- wskazał na ciemno brązowego smoka z małymi skrzydłami- Teraz pora na smoka Liama, Loki, rasy Deadly Nadder, bez ostrzeżenia może cię zaatakować kolcami ze swojego ogona.- Mówiąc to wskazał na fioletowego smoka- I ostatni znajdujący się na arenie smok, mówimy na niego Piorun, ale właściciela to on nie ma, rasy Night Fury, atakuje błękitnymi pociskami plazmy. - powiedział pokazując ciemnego smoka - No to by było na tyle jeśli chodzi o arenę. Reszta jest na smoczej łące, bo tu nie było już miejsca.
 Po skończonym zwiedzaniu areny wróciłem na widownię i zacząłem oglądać jak chłopcy ćwiczą. Jade mówiła im co robią źle, ale też że z każdą próbą się polepszają. Muszę stwierdzić, że są na prawdę dobrzy. Po około trzydziestu minutach oglądania ich zajęcia się skończyły i każdy poszedł w swoją stronę. Harry, Louis i Zayn wyszli zaraz na zewnątrz areny, Jade gdzieś zniknęła. Na środku areny został tylko Liam, który ruszył w moim kierunku. Ciekawe czego chce? Liam usiadł obok mnie na ławce. 
- Może przejażdżka smokiem?- spytał.
- Czemu nie - uśmiechnąłem się lekko w jego stronę i ruszyliśmy do Lokiego, ładne imię.
Jeszcze nigdy nie latałem na soku, mimo że mam już ponad sto lat. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę wreszcie polecieć na smoku, ale też z jakiegoś powodu ucieszyłem się, że mogę spędzić czas z Liamem. po chwili usiedliśmy na jego smoka.
- Uważaj na jego kolce- ostrzegł mnie, po czym się do mnie uśmiechnął, co z chęcią odwzajemniłem.
 Po chwili lataliśmy obok chmur. Było tak pięknie, piękny widok i on.. Chwila Niall! O czym ty myślisz?! - skarciłem się. Przecież nie, nie to nie mogło być to.. znam go dopiero od paru minut, a po drugie ja nie jestem.. To na pewno przez ten upadek.
 Powróciłem od moich myśli z powrotem i zauważyłem, że nie byliśmy już w chmurach tylko na wielkiej górze. Ze smoka najpierw zszedł Liam, a następnie ja. Weszliśmy na sam środek szczytu, a następnie usiedliśmy na zielonej trawie. Przez chwilę nie mogłem uwierzyć, że tu jestem. Przychodziłem tu zawsze, gdy byłem mały. Spędzałem tu całe dnie na nauce swoich mocy. Stąd gdzie siedzieliśmy, można było dokładnie zobaczyć nasz pałac, a nawet arenę.
- Jak tu pięknie - powiedziałem pełen zachwytu.
Dopiero teraz uświadomiłem sobie jakie mam szczęście, że jestem właśnie tutaj, że mnie uratowali.
Spojrzałem w stronę Liam, który po krótkiej chwili także obrócił swoją głowę. Zobaczyłem w jego oczach jakby iskierkę pożądania? Zaczęliśmy się powoli zbliżać, ale nie chciałem się odsunąć. Jakaś część mnie właśnie tego chciała. Tak chciałem tego, i to bardzo! Dzieliło nas parę milimetrów, aż nagle smok nieoczekiwanie zaczął zionąć ogniem. Stanęliśmy jak oparzeni z ziemi i ruszyliśmy w stronę smoka.
- Chyba mu się znudziło. Lecimy z powrotem? - spytał zaczerwieniony Liam, sam nie byłem w lepszej sytuacji. Dlaczego ja tego chciałem? Mogłem się przecież odsunąć!
Pokręciłem twierdząco głową, po czym ruszyliśmy w stronę pałacu. Niezręczna cisza trwała przez całą drogę.
 ------------------------------------------------------
Drugi rozdział gotowy :D
4 komentarze next w piątek :P

1 komentarz:

  1. Swietne. Nie umiem sie doczekac nastepnego rozdzialu. :-)

    OdpowiedzUsuń