piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 4 "Czy ci do reszty odbiło?!"

---Niall---

  Kto krzyczał gdy się przewróciłem? Może to Liam? Nie.. przecież jego głos bym rozpoznał. Prawda?   Próbowałem otworzyć oczy, ale byłem za słaby. Jednak po chwili przyszła ta moc i moje oczy ujrzały trzy dziewczyny i siedmiu chłopaków. Po woli dźwignąłem się do pozycji siedzącej, aby dokładnie pooglądać pomieszczenie. Znajdowałem się znów w salonie, tak jak za pierwszym razem. Inni coś do mnie mówili, ale ja ich nie słuchałem. Wzrokiem szukałem Jade, ale nigdzie jej nie było. Znów przed oczami pojawił mi się ten obraz: Nieruchoma Jade. 
  Dziewczyny jak i Liam, Zayn, Louis i Harry, stali nade mną, a reszta chłopaków siedziała nieopodal. Jak mi się wydaje nazywali się Nick, Joe i Kevin. Siedzieli na drugiej kanapie. Nick był pochylony i rękami zakrywał oczy. Czy on...i...Jade? Przy nim siedział Joe i Kevin, także z ponurymi minami, ale oni próbowali go pocieszyć. 
- Niall! Ty nas w ogóle słuchasz?- krzyknął Liam.
Obróciłem się w jego stronę i zobaczyłem smutek. Dlaczego tutaj wszyscy w tym pomieszczeniu są tacy smutno? Raczej nie przeze mnie, prawda? 
- Gdzie jest Jade?- spojrzałem na Louisa, miałem nadzieję, że on mi odpowie. 
Każdy z nich spojrzał po sobie, a ich smutek jeszcze bardziej się powiększył. 
- Jest w specjalnym szpitalu- odpowiedział Liam, odwracając ode mnie wzrok. 
- Ale jak to w szpitalu? Co się dzieje?- wstałem już na nogi.
Niestety źle zrobiłem, wstając już, gdyż nagle zaczęło mi się kręcić. Czułem, że zaraz znów upadnę. Na szczęście Liam mnie złapał i usiadłem spokojnie na kanapie. 
- Powinieneś teraz odpoczywać, nie przemęczać się - powiedział Kevin, który stał obok innych, tak samo jak Nick i Joe.
- Odpowiecie mi na pytanie?- byłem niecierpliwy. 
- No więc, widziałeś jak Jade upada..- zaczął Nick a w jego oczach pojawiły się łzy.
- Została zaatakowana przez Sfinksa, a dokładnie przez jego ogon- pomógł Kevin. 
- A jak wiesz, ogon Sfinksa to wąż, który posiada jad który może zabić nawet Awatara.- dokończył Joe. 
- Czyli, że ona..? - spytałem cały się trzęsąc. 
- Spokojnie - powiedziała jedna z dziewczyn- żyje, ale jest w bardzo krytycznym stanie. Robimy co w naszej mocy, aby znów tutaj wróciła. 
- Mogę ją zobaczyć?- spytałem. 
Zauważyłem, że znów każdy spogląda na siebie. Dlaczego oni to robią?
- Na razie nie możesz.- powiedział Louis.
- Wiesz to co powinieneś. - powiedział Liam.
- Ale... - chciałem coś powiedzieć, jednak Zayn mi przerwał.
- Żadnego ale! Nie możesz na razie nic wiedzieć, nie którzy z nas też nic nie wiedzą o stanie Jade.
 Postanowiłem już nie naciskać i usiadłem z powrotem na kanapie. Reszta też spokojnie usiadła, tylko Louis nadal nade mną stał.
- A tak poza tym, wytłumaczysz nam jak ty się tam znalazłeś?!- prawie krzyknął, a jego źrenice pociemniały, nigdy nie widziałem go takiego wkurzonego.- Odpowiesz na moje pytanie?!
- No.. poszedłem za wami i..... - chciałem się wytłumaczyć jednak mi przerwano:
- Czyli nas szpiegowałeś?! - stwierdził Kevin.
- Nie.- odpowiedziałem cicho. I jak ja się teraz wytłumaczę?
- Jak nie, powiedziałeś, że szedłeś za nami. To to jest raczej szpiegowanie- powiedziała jedna z dziewczyn.
- Nie poszedłem za wami tylko za Jade.
- No to szpiegowałeś ją! - krzyknął Joe.
- Czy ci do reszty odbiło?! Swoją własną siostrę szpiegować?!- krzyknął Lou.
- Nie chcieliście mnie puścić, więc poszedłem za wami. To że nie używałem długo mocy, nie oznacza, że nie umiem ich kontrolować!
- Wiesz, że to mogło zaszkodzić naszej misji?!- głos zabrał znów.
- Ale nie zaszkodziło!- powiedziałem.
- No tu masz rację...- zgodził się ze mną.
- A co z Jade? - spytał Nick.
Nastała niezręczna cisza, każdy przypomniał sobie o Jade. Nikt nie chciał aby się tak stało.
- Nie mogliśmy nic na to poradzić, prawda? - spytał cichym głosem Joe.
- Tak. - odpowiedział Zayn.
- Ona na pewno z tego wyjdzie, jest silna. - powiedział smutnym głosem Harry.
- Przepraszam, na prawdę bardzo was przepraszam. Nie będę już was szpiegować.- obiecałem.
- No dobra, wierzymy ci. - poklepał mnie Liam.
- A teraz wytłumacz nam jeszcze jedno,- powiedziała jedna z dziewczyn.- czy ty wywołałeś piorun? Albo było to coś innego?- spytała.
Właśnie! Co mi się wtedy stało? Co ja zrobiłem? Pamiętam tylko chęć uniesienia się, następnie poczułem jakby przez całe moje ciało przeszedł prąd. A potem upadłem i słyszałem tylko krzyk... Liama. Tak to był krzyk Liama!
Spojrzałem w jego stronę, jednak on właśnie rozmawiał po cichu z Zaynem.
- Nie wiem co to było. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- No cóż, my ci nie pomożemy. Nie mieliśmy tego jeszcze na lekcjach. Jedynie co, to Jade by mogła coś o tym wiedzieć.
Nagle było słychać głośny alarm, chłopcy jak i ja zerwaliśmy się z miejsc. Niestety wiedziałem co mnie czeka.
- Niall, musisz teraz odpoczywać. Nie możesz się przemęczać. - powiedział Harry.
- To tylko brudna robot, szukanie jakiś śladów. Nic ciekawego - wzruszył ramionami Liam.
- Pamiętaj co nam obiecałeś.- powiedział Louis po czy wyszli.
W pomieszczeniu zostałem ja, Joe, Kevin, Nick i dziewczyny.
- No to może się przedstawimy?- zaśmiał się Nick.
Pierwszy raz od misji widziałem jak się śmieje. W samolocie często miał uśmiech, i często uśmiechał się do Jade.
- No więc, ja jestem Nick, to Joe, a to Kevin- wskazał na każdego z nich.
- Jesteśmy braćmi.- dodał Joe.
- I magami.- powiedział Kevin.
- Ja jestem Demi i jestem aniołem, tylko że po ostatniej misji mam małe problemy ze skrzydłami.- powiedziała jedna z dziewczyn.
- Ja jestem Selena i jestem wampirzycą, ale dobrą.- przedstawiła się kolejna.
- A ja Cher, no cóż jestem zwykłym człowiekiem, ale umiem wszystkie sztuki walki.- powiedziała ostatnia.
- A jestem Niall.
- To już raczej wiemy.- zaśmiała się Demi.
- Odpocznij lepiej. Jesteś zmęczony - powiedziała opiekuńczym głosem Sel.
- My tu zostaniemy- uśmiechnęła się Cher.
Położyłem się z powrotem na kanapie. I tak nie mogłem pójść pomóc chłopakom, do Jade też nie mogłem pójść, więc trochę odpocznę. Odpoczynek nie zaszkodzi.
Spokojnie leżałem, bo zasnąć raczej teraz rady nie dam, a inni którzy znajdowali się w tym pomieszczeniu rozmawiali o różnych rzeczach: o wczorajszej misji, o tym dziwnym zjawisku co wywołałem oraz o mojej siostrze.
- Idziemy do Jade? - usłyszałem szept Nicka.
- Idźcie chłopaki, my się zajmiemy Niallem.- usłyszałem głos Cher.
- Szkoda mi go. - powiedział cicho Kevin, po czym chłopcy wyszli z salonu, a ich kroki stawały się coraz cichsze.
Najlepiej, to bym teraz poszedł za nimi i zobaczył Jade. Chciałbym być przy niej teraz, to przecież moja siostrzyczka. Mimo moich wielkich chęci dziewczyny i tak by mnie nie puściły, więc ani nie próbuję.
Po chwili całkowitej ciszy usłyszałem pewien dźwięk, jakby dźwięk wiadomości.
- Dziewczyny - usłyszałem cichy głos Demi - musimy iść pomóc chłopakom.
- No to idziemy!- powiedziała uradowana Selena.
- A co z Niallem?- spytała Cher.
- Śpi, więc nie bódźmy go, jest zmęczony. - odpowiedziała jej Sel.
Od kiedy ja śpię? No cóż... Dziewczyny szybko wyszły zostawiając mnie samego. Wstałem, więc powoli z kanapy, aby tym razem się nie przewrócić. Chciałem im pomóc, ale obiecałem chłopakom... Nie chcę łamać obietnicy dlatego zostanę w pałacu.
Chwila... przecież mogę znaleźć Jade! Może chłopaki jeszcze gdzieś tu są? Ale nie mogę, przecież obiecałem, że nie będę ich szpiegować. Dałem im słowo! Ale... tutaj chodzi o Jade, o moją siostrzyczkę! Zrobię wszystko, żebym mógł ją zobaczyć.
Wyszedłem po cichu z salonu i zacząłem rozglądać się za chłopakami. Nagle zauważyłem lokatą postać na drugim końcu korytarza. To nie mógł być Harry, przecież był na misji, więc to na pewno Nick. Skręcił, a za nim poszło dwoje jego braci: Joe i Kevin. Po cichu poszedłem za nimi, trzymając się w pewnej odległości. Po dwóch minutach chodzenia chłopcy weszli do pewnej sali, na szczęście zostawili uchylone drzwi. Po cichu zajrzałem do środka. Chłopcy siedzieli przy łóżku na którym ktoś leżał. A dokładniej Jade. Jej klatka powoli się podnosił, a następnie upadała. Przez uchylone drzwi zauważyłem, że jest nieprzytomna. Była cała blada! Nie mogłem patrzeć na ten widok! Do moich oczu mimo woli wpadała woda, która później w postaci łez z nich wypływała. Nie mogłem uwierzyć w to, że moja własna siostra leży tam na tym łóżku nieprzytomna i walczy o życie. Była przypięta do wielu maszyn, które wydawały pojedyncze dźwięki, dzięki czemu wiadomo było, że jeszcze walczy. Nie mogłem patrzeć na ten obraz. Po prostu nie mogłem. To dla mnie za dużo! Nick, Kevin i Joe siedzieli nad nią z bóle i łzami w oczach. Nie tylko ja się tak czułem.
Skuliłem się przy ścianie i schowałem moją głowę. Nadal nie mogłem uwierzyć, że właśnie tam leży moja starsza siostra! Ona zawsze mnie ratowała, gdy coś zrobiłem źle próbowała to wszystko naprawić. Była tak jak własny anioł stróż. Oczywiście kłóciliśmy się, jak to rodzeństwo, ale gdy ją potrzebowałem ona zawsze była przy mnie. A teraz... teraz ona tam leży. A ja nic nie mogę zrobić! Chciałbym tam siedzieć w tej sali i być przy niej! Ale nie mogę! Chłopcy zabronili mi, więc jakby mnie zauważyli to już po mnie. Nigdy by mi nie zaufali. I co ja mam teraz zrobić? Zaryzykować i wejść tam? A może iść z powrotem do salonu? A jeśli....jeśli  to ostatni raz gdy widzę Jade? Niall!! Przestań tak myśleć! - skarciłem się w myślach. Ja zaraz oszaleję!
---Liam---

Właśnie wróciliśmy z akcji i poszliśmy wszyscy sprawdzić co u Nialla, ale go oczywiście nie było! Wszyscy się na prawdę bardzo wkurzyli! 
- Gdzie on może być?! - prawie krzyknął Harry.
- A jeśli poszedł do Jade? - powiedział Lou.
- Ja tam pójdę. - powiedziałem po czy ruszyłem w kierunku sali, gdzie leżała Jade.
Jeżeli on tam naprawdę, będzie to nie wiem co mu zrobię! Ale jak można być tak lekkomyślnym?! Co ja w nim prędzej widziałem?!
Szybko poszedłem do sali w której leżała Jade, zastałem tam Joe, Kevina oraz Nicka, ale Nialla tam nie było. Poinformowałem ich o tym że zniknął. Wszyscy wróciliśmy do pokoju w którym wcześniej leżał Niall. Postanowiliśmy się rozdzielić. Postanowiłem jeszcze raz zajrzeć do Jade. Gdy do niego wszedłem zobaczyłem Niall siedzącego przy Jade.
- Niall!- powiedziałem ostro - Wszyscy cie szukają!! Miałeś tam zostać obiecałeś!! Myślałem że mogę ci ufać, ale mnie zawiodłeś !!
Po tych słowach spojrzał na mnie,a ja zobaczyłem jego załzawione oczy, i szybko uciekł. Ja uświadomiłem sobie jak to wszystko zabrzmiało. Po chwili stania w miejscu i wewnętrznego wyzywania się od totalnych debili, ocknąłem się i pobiegłem za nim. Wiedziałem do kąt chce uciec, nie wiem skąd, ale to po prostu wiedziałem. Wyleciałem z zamku i go zobaczyłem, biegną w stronę góry. Wołałem go po imieniu, ale nie zwraca uwagi.
Po kilku minutach biegu docieram na górę, on stoi na szczycie, a na około panuje burza.
-Przepraszam- mówię
-Twoje przepraszam nic tu nie poradzi, to wszystko jest straszę. Moja siostra leży nieprzytomna i właściwie nie wiem czy przeżyje, nikt mi już nigdy nie zaufa, a na dodatek strzelam piorunami i nie umiem tego opanować.- kiedy to powiedział uświadomiłem sobie jak strasznie musi się czuć.
- Słuchaj...- chciałem mu coś powiedzieć, ale niespodziewanie coś we mnie wleciało i z traciło mnie z góry.
- Słucham...
-------------------------------------------------
Rozdział z małym opóźnieniem...
Jak się podoba??? Proszę komentujcie, bardzo nam zależny na waszej opinii..
A i może kojarzycie końcówkę ??? Kocham ten moment. 

niedziela, 20 kwietnia 2014

Mazurków dwie tony, 
jajek jak balony,
mokrego ubrania w dzień polewania!!!
Zdrowia, szczęścia,
humoru dobrego,
i jeszcze do tego...
STOŁU BOGATEGO!!!
Wesołych Świąt Wielkanocnych i Mokrego Dingusa 
                                                                                                                                         życzą                  
RainbowVViki oraz Sasi Żabcia

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 3 ''Szczerze? To jeszcze nic nie widziałeś''

---Niall---

 Kolejny dzień. Przebudziły mnie promienie słońca dobijające się zza firan.Usiadłem i nie wiedząc co robić, zacząłem myśleć o ostatnim dniu. Czemu się nie odsunąłem? Czemu on się nie odsunął? Czemu tego chciałem? Te pytania męczyły mnie wczoraj i zapewne nie dadzą spokoju dzisiaj, a może i przez następny miesiąc. Oparłem głowę na poduszce, wpatrywałem się w sufit i myślałem.
 To wszystko jest takie inne, nie pamiętałem tego tak, każde miejsce wydaję się tak podobne, ale zarazem inne, nawet ten pokój, pamiętam go ale inaczej, niby te same ściany, te same drzwi i meble, a jednak nie to samo. Kiedyś był moim schronieniem, dzisiaj jest tylko zwykłym pokojem. To wszystko się zmieniło, ale nie tylko miejsca, sami ludzie też, Jade i Lou jakoś spoważnieli, no prawda spędziłem z nimi dopiero jeden dzień, ale i tak widzę tą różnicę.
 Nagle ktoś zapukał do drzwi. Był to Lou
- Hej. Przyszłemu cię obudzić, ale jak widzę się spóźniłem. Idziesz na śniadanie?
- Pytasz się, jakbyś mnie nie znał.
- No tak, wiecznie głodny- powiedział śmiejąc się.
- Daj mi chwilę, zaraz będę gotowy
- Ok poczekaj na holu- odparł i wyszedł. Ja wstałem i szybko się przebrałem,a następnie wyszedłem za nim. Czekał oparty o ścianę. Gdy mnie zobaczył wyprostował się i zaczęło iść, a ja za nim. Gdy dorównałem mu kroku powiedziałem:
- Wiesz dużo się tu zmieniło przez ten czas co mnie nie było. No wiesz smok, i te inne.- zapytałem
- Szczerze? To jeszcze nic nie widziałeś. Ja akurat jestem jednym z niewielu którzy mogą ci powiedzieć że przez ten czas zmieniło się tu bardzo dużo.- powiedział, a ja pomyślałem że może przez to to wszystko jest takie inne.
- Czyli co?
- Dowiesz się w swoim czasie.- powiedział i podszedł do stołu, a ja dopiero zorientowałem się że już doszliśmy do jadalni. Usiadłem między Jade, a Lou. Po chwili przynieśli dania, które były wyśmienite. Po przepysznym śniadaniu zaczęliśmy rozmawiać o różnych sprawach. Los, który za często mi nie sprzyja sprawił, że Liam siedział z drugiej strony koło Jade, więc zawsze jak ona mnie o coś pytała, przez "przypadek" spoglądałem na niego. Kurde, zachowuję się jak zakochana nastolatka. Znam go dzień, jeden dzień, tak nie można. Chyba? Co nie? Uhhh, już sam nie wiem.
 Nagle jakiś chłopak, podszedł od nas i  poprosił na chwilę Jade, po krótkiej rozmowie on odszedł, a Jade poszła do nas.
- Chłopaki musimy się zbierać. Mamy misję.- powiedziała- Niall ty zostań- zwróciła się do mnie.
- Co? Czemu?- powiedziałem wstając i do niej pochodząc.
- Nie możesz, od dawna nie szkoliłeś swoich moc.
- Poradzę sobie!
- Nie!
- Czemu?
- Bo nie. - powiedziała ostro i poszła
  Ta, nie poradzę sobie? Zobaczymy?- pomyślałem i poszedłem za nią. Szła ona dość szybkim krokiem, widać było że się śpieszy, więc łatwiej było mi ją szpiegować. Szpieguję swoją własna siostrę? No cóż, bywa. Jade zaszła do pewnych drzwi i bez wahania przez nie przeszła, ja przed nimi przystanąłem, były to drzwi, których jeszcze nigdy nie otwierałem, tata zawsze nam bronił, mówił że przejdziemy je w swoim czasie, kiedy będziemy gotowi. Lekko złapałem klamkę, przesuwając po niej moją dłoń, zacisnąłem ją mocniej i po cichu powiedziałem:
 Myślę że już jestem gotowy. - i otworzyłem drzwi, za nimi ukazał mi się wielki biały korytarz, wszędzie przechodzili ludzie, bardzo się spieszyli. Postanowiłem przejść przez ten harmider. Szedłem dość szybko, co chwilę powtarzają przepraszam, bo kogoś potrąciłem lub na kogoś wpadłem. W pewnej chwil doszedłem do drzwi na końcu korytarzu, były one otwarte. Postanowiłem przez nie przejść. O dziwo nie było tam nikogo, ale za to na środku stał wielki samolot. Obszedłem samolot do o koła i nadal nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Był to dość nie typowy widok, wejść sobie do pokoju, a tam samolot i to jeszcze w środku zamku?
Chciałem się nad tym zastanawiać, ale usłyszałem ze ktoś wchodzi do pomieszczenia i szybko wszedłem do samolotu. Zastałem tam dwa rzędy siedzeń, każdy po 6 miejsc, ale nie przyglądałem się, bo moja intuicja mówiła mi że ktoś właśnie zmierza do samolotu. Przeszedłem do następnego pomieszczenia, gdzie po jednej stronie było kilka siedzeń, a po drugiej masa broni i innych tego typu rzeczy. Już rozumiem o co chodziło Lou kiedy mówił że strasznie dużo się zmieniło. Nagle poczułem że ktoś wchodzi do samolotu, szybko zajrzałem przez szybkę w drzwiach pomiędzy mieszczeniami. Zobaczyłem jakiegoś chłopaka siedzącego przy sterach razem z Zaynem, którzy odpalali samolot, widziałem też Jade, Liama, Harrego, Lou oraz 2 innych chłopaków i 3 dziewczyny, których jakoś nie kojarzyłem. Chwila, co? Zayn i ten chłopak próbowali odpalić samolot w środku zamku? Patrzyłem na nich z wielkimi oczami, aż nagle samolot zaczął jechać na wielka ścianę oddaloną jakieś 200 metrów od nas. Chciałem zamknąć oczy, ale nie mogłem. Kiedy byliśmy już prawie przy ścianie ona znikła i pojawił się jakiś dziwny portal. Szybko usiadłem na jednym z miejsc i odetchnąłem. Czuje że czeka mnie naprawdę dziwna podróż.

---Jade---

  Myślałam, że spędzę ten dzień spokojnie, razem z moimi przyjaciółmi i bratem. Ale wyszło inaczej. Po śniadaniu przyszedł Nick i przekazał mi że jest misja. Z niechęcią musiałam ruszyć. Przekazałam wszystkim i zaczęliśmy iść w stronę ''kryjówki''. Chłopcy ruszyli w inną stroną niż ja, ponieważ musieli pozbierać broń.
Szłam szybkim krokiem, nie oglądając się w tył. Otworzyłam jedno z drzwi i przeszłam na następną stronę. Weszłam do dużego holu, gdzie ze spokojem chodzili ludzie. Gdy mnie zauważyli, umilkli. Wiedzieli, że coś się szykuje.
- Mamy misję! - poinformowałam wszystkich i ruszyłam do następnego pomieszczenia.
Wszyscy oczywiście, zaczęli biegać tam i z powrotem aby wszystko było na swoim miejscu, i aby misja przeszła bezpiecznie.
  Weszłam do pokoju gdzie znajdował się samolot. Mamy go już parę lat, wtedy powstała też grupa S.A.D.W. W jej skład wchodzi Nick, Joe, Kevin, Cher, Selana oraz Demi. Pomagają nam w każdej ważnej misji. Nie mają takich mocy jak ja i chłopaki, ale za to są bardzo waleczni.
Nie zastanawiając się długo przeszłam przez następne drzwi, te jednak były ukryty. W pokoju tym znajdował się już cały skład: Harry, Louis, Liam, Zayn, Nick, Joe, Kevin, Cher, Selena i Demi.
Uzgodniliśmy szybko nasz plan i ruszyliśmy do samolotu. Coś czuję, że ta misja będzie inna, niż wszystkie.
Równymi i szybkimi krokami ruszyliśmy w stronę samolotu.
- Nie mamy czasu do stracenia! - krzyknęłam, gdy wchodziliśmy do samolotu.
Usiedliśmy na naszych siedzeniach. Dzisiaj kolejkę sterowania miał Kevin i Zayn.
- Możesz nam wreszcie powiedzieć, dlaczego tu jest to dodatkowe siedzenie? Czekaliśmy tyle lat, może wreszcie nam powiesz? - spytała Cher.
Obróciłam głowę w stronę Louisa, który teraz też na mnie spojrzał. Już wiedziałam co muszę zrobić.
- Później, na spokojnie wszystko wam opowiem. Spotkajmy się w pałacu po kolacji.
Wszyscy przytaknęli ze zrozumieniem.
Po niecałych pięciu minutach byliśmy już na miejscu. Dzięki portalowi zawsze jesteśmy na miejscu we właściwym czasie.
- Dzisiaj twoja planeta Zayn! - krzyknęłam i spojrzałam na niego.
- Jak widać - lekko się uśmiechnął.
Co mu jest? Zawsze gdy jesteśmy na jego planecie, cieszy się i chce lecieć do swojego domu. A dzisiaj taki smutny...
- Dobra bierzmy się do pracy i lećmy z powrotem! - powiedział Joe i wziął broń do ręki.
Każdy wziął dla siebie broń i ruszyliśmy do bitwy.
Jak jako awatar musiałam iść pierwsza, więc nacisnęłam na guzik w samolocie i po chwili otworzyły się drzwi. Wyszłam powoli z samolotu i sprawdziłam otoczenie. Na razie nic ciekawego nie przykuło mi uwagi. Kiwnęłam więc w stronę reszty, że jest bezpiecznie i po sekundzie każdy z nich znalazł się obok mnie.
Nagle lasu wyleciał sfinks, a za nim cała gromada. Szybko rozdzieliliśmy się i daliśmy się do bitwy.
- Pokażmy na co nas stać!- krzyknęłam do Harre'go, Louis, Liama i Zayna.
Sfinks to stworzenie które posiada ludzką głowę i tułów od lwa. Niestety nie posiada normalnego ogona tylko węża, który jest bardzo jadowity. Przez jego jad może nawet Awatar umrzeć. Sfink jest bardzo niebezpiecznym i niespokojnym zwierzęciem.
  Przez prawie piętnaście minut bitwa wyglądała tak, że po kolei zabijaliśmy każdego Sfinsa, więc nic ciekawego się nie zdarzyło. Nagle przede mną znalazł się Sfink, zabiłam go jednym ruchem ręki, jednak nie zauważyłam, że za mną stoi drugi. Nagle w placach poczułam mocne ukłucie, obróciłam się w stronę zwierzęcia i zauważyłam szyderczy uśmiech węża. Nie miałam na nic sił. Moja nogi stawały się jak z waty. Upadłam, obraz zaczynał mi się zmywać. Jedyne co pamiętam to krzyki Nicka i... jego płacz?

---Niall---

Przez piętnaście minut bitwy nic się nie działo. Siedziałem spokojnie za jednym z drzew i przyglądałem się tej całej walce. Prawie cały czas spoglądałem na Liama, mój wzrok ciągle mnie na niego sprowadzał. Nagle usłyszałem krzyki Nicka.. chyba Nicka, tak wywnioskuje z tego co słyszałem w samolocie. Spojrzałem szybko na niego i ujrzałem jak pochyla się z płaczem nad Jade. Nad Jade?! Co jej się stało? Szybko wstałem z miejsca. Nie mogę tak przecież patrzeć jak mojej siostrze się coś stało! Musze działać! Wyskoczyłem za drzewa i zacząłem walczyć przeciwko Sfinksom. Było ich coraz więcej, a my stawaliśmy się coraz bardziej zmęczeni. 
Nagle poczułem, że chcę się wznieść do góry. Wzniosłem się, aż do chmur, zakręciłem się raz i zobaczyłem piorun który wydobył się ode mnie i powędrował w stronę Sfinksów. 
Nie miałem już na nic siły, więc upadłe. Zauważyłem, że Sfinksów już nie było, wszystkie były martwe. Chciałem wstać i podejść do Jade, była nie przytomna i blada jakby umarła. Ona przecież nie mogła umrzeć! Nie mogła! Prawda?- kłóciłem się, ze sobą w myślach. 
Po chwili poczułem kłucie, znów się przewróciłem tym razem zamknąłem oczy....
- Niall! 

-------------------------------------------------
Jakby co to Sfinks wygląda tak: 












Mamy nadzieję, że rozdział się podobał.
Ciekawi na następnej część? :)

piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 2 "No więc tak, to jest Niall"

---Niall---

  Nie mogę uwierzyć że jestem w domu, z moja siostrzyczką. Nadal niewierze w to jaki byłem głupi wychodząc wtedy, co prawda byłem rozzłoszczony, ale dokładnie wiedziałem że tej nocy demony będą chciały zaatakować. Nie rozumiem jak mogliśmy się pokłócić o taką błahostkę. Ze złości uciekłem wtedy poza miasto, na polane, gdzie zawsze mogłem wszystko przemyśleć. Kiedy ochłonąłem i chciałem wrócić do pałacu, demony mnie zaatakowały. Byłem tak rozkojarzony że zapomniałem jak użyć mocy, demony to wykorzystały i mnie porwały. Chciały żebym im pomógł w podbiciu zamku i zdobyciu władzy. Kiedy każda moja odpowiedź brzmiała nie, wrzuciły mnie do lochów, myśląc że zmięknę. Gdy w nich siedziałem tu dość dużo się zmieniło. Po pierwsze zostali znalezienie wszyscy władcy żywiołów, przed moim zniknięciem był tylko jeden, Louis, władca wody. Swoją drogą, ciekawe czy mnie pamięta, w końcu kiedyś byliśmy dla siebie jak bracia, ale ponoć po moim zniknięciu w ogóle o mnie nie wspominał. Może to przez to że niektórzy myślą że przeszedłem na stronę demonów. Ale on mnie zna, wie że bym tego nie zrobił. Chociaż. Sam już nie wiem.
Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi, w których za chwilę pojawiła się Jade.
- No to co braciszku, idziemy na arenę? Chce ci pokazać kilka nowych sztuczek oraz poznać z chłopakami.- powiedziała pełna entuzjazmu.
- No nie wiem- powiedziałem.
- Jak to? Co się stało?- zapytała ostrożnie.
- Nic, po prostu nie chcę.
- Ta. Mnie nie oszukasz. Co jest?- zapytała się, siadając koło mnie na łóżku, na którym cały czas siedziałem. - Wczoraj powiedziałaś mi że niektórzy sądzili że przeszedłem na stronę demonów, co jeśli oni też tak myślą?
- Oh. Czasem mnie pytali czy to prawa, że drugi awatar przeszedł na stronę demonów. Wtedy mówiłam im że na pewno nie.- powiedziała Jade, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- To oni o mnie wiedzą czy nie, bo wczoraj mówiłaś że nic im o mnie nie wspominałaś?- zapytałem, pomału się w tym gubiąc.
- Oni wiedzą że istnieje drugi awatar, ale nie mają pojęcia że to ty. W ogóle to nie wiedzą że mam brata. Razem z Louisem postanowiliśmy że nic im nie powiemy.- odparła- To co idziemy?
- No dobra.- odpowiedziałem, a wtedy Jade złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą w kierunku wyjścia.
  Biegliśmy przez korytarze, które mimo upływu lat, nadal były przepełnione ta samą magią i tajemnicą. Po przebiegnięciu kilku korytarzy i zejściu po wielkich schodach dotarliśmy do dużych drzwi z mnóstwem kolorowych witraży. Jade otworzyła je jednym machnięciem ręki. Gdy wyszliśmy na dwór ujrzałem piękne, kwitnące drzewa i otwierające się kwiaty z których powoli wylatują kolorowe motyle.
  Po niecałej minucie stanęliśmy przed wielkim budynkiem, zwanym areną. Odetchnąłem głęboko i razem z Jade przeszedłem przez wielkie drewniane drzwi. Na ławkach siedziało czterech chłopaków. Gdy weszliśmy wszyscy spojrzeli w naszą stronę i do nas podeszli. Od razu poznałem Louisa, który gdy mnie zobaczył, aż oczy mu wyskoczyły. Obok niego stał chłopak o zielonych oczach i kręconych włosach. Koło loczka stał chłopak o ciemnej karnacji i czarnych włosach. A na końcu stał chłopak o pięknych sarnich oczach i jasno brązowych włosach, poczułem jakbym go skądś znał. Może to właśnie ten Liam, który mnie pilnował?
- Niall! - krzyknął Lou i przytulił mnie jak za dawnych czasów. Tak bardzo się cieszyłem, że o mnie nie zapomniał. Po naszym uścisku nastała krępująca cisza. Louis wrócił tam gdzie stał, ale teraz z uśmiechem na twarzy. Reszta chłopaków patrzała na mnie jakbym był jakimś duchem. Niezręczną ciszę przerwała Jade:
- No więc tak, to jest Niall, czyli drugi awatar- mówiła lecz ten o kręconych włosach jej przerwał:
- Tez zdrajca?!- na te słowa Louis szturchnął go w ramie.
- To nie jest żaden zdrajca!- krzyknęła Jade- To mój brat.
- Brat? - spytał chłopak o ciemnej karnacji - nigdy nie mówiłaś, że masz brata.
- Eh.. muszę wam wreszcie całą historię opowiedzieć. Usiądźmy.
Wszyscy usiedliśmy na pierwszej lepszej ławce. Czworo chłopaków czekało na historię. Wiedziałem, że Jade nie będzie chciała o tym opowiadać, ale udało jej się przełamać.
- No więc tak, pewnego dnia, a raczej wieczoru pokłóciłam się z Niallem, o jakąś błahostkę, wtedy on uciekł z domu- powiedziała i spojrzała na mnie, abym dalej kontynuował. Jesteśmy jak prawdziwe rodzeństwo, bez żadnych słów możemy się dogadać, wyczytujemy to z oczów.
- Uciekłem wtedy z miasta, na polanę, gdzie zawsze chodziłem aby się trochę odstresować. Gdy wracałem zaatakowały mnie demony, byłem tak rozkojarzony że zapomniałem jak użyć mocy, one to wykorzystały i mnie porwały. Chciały żebym im pomógł w podbiciu zamku i zdobyciu władzy. Kiedy każda moja odpowiedź brzmiała nie, wrzuciły mnie do lochów, myśląc że zmięknę, ale im się nie udało. Nic ode mnie nie wydusiły.
- Teraz rozumiecie? - spytała Jade chłopaków - On nie przeszedł na ich stronę, jak to historie opowiadają, tylko został przez nich porwany i mimo, że był tam tak dużo czasu nic im nie powiedział.
- To dlatego zawsze wysyłałaś nas do tych lochów?- spytał ten o ciemnej karnacji.
- Tak, dlatego. Przez wiele lat szukałam go sama, ale nigdy go nie znalazłam, ale się nie poddawałam. No a teraz przejdźmy do przedstawienia:
- To jest Niall, mój brat, a także władca wszystkich czterech żywiołów - uśmiechnęła się pokazując w moją stronę - To jest Harry władca ognia - wskazała na chłopaka o zielonych oczach i bujnych lokach - to jest Zayn, władca wiatru - wskazała na chłopaka o ciemnej karnacji - A to jest Liam, władca ziemi - wskazała na chłopaka o pięknych, sarnich oczach. - A Louisa to już raczej znasz. Będziecie mieli dużo czasu na poznanie, ale teraz chłopaki muszą poćwiczyć swoje moce, a ty Niall pozwiedzaj arenę, trochę się tu pozmieniało.- uśmiechnęła się i razem z chłopakami poszła na środek areny.
Ciekawe co się tu takiego zmieniło? Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda jak dawniej, ale zawsze lepie przyjrzeć się dokładnie temu miejscu. Wstałem, więc ze swojego miejsca i ruszyłem na zwiedzanie. Widać że arena stała się trochę bardziej nowoczesna. Na trybunach siedzenia nie były już drewnianymi ławami, z obitymi w materiał krzesłami. Środek areny był taki jak zapamiętałem. Najbardziej zdziwiły mnie kraty pod trybunami, kiedyś były tam ściany a za nimi pusta przestrzeń. Postanowiłem zobaczyć po co one tam są. Gdy zeszedłem na plac na którym aktualnie ćwiczyli chłopcy razem z Jade, poszedłem do jednej z krat. Z początku nic dziwnego się nie wydarzyło, ale po chwili z ciemnego rogu coś wyskoczyło. Tak się przestraszyłem że odskoczyłem do tyłu, ale nie zdołałem utrzymać równowagi i runąłem na ziemię. Chłopcy jak i Jade to zauważyli i zaczęli się śmiać. Po chwili jednak przestali, a Liam pomógł mi wstać.
- Co to było?- zapytałem przerażony
- To było moje kochanie przepiękne, czyli Ginny, a dla nie wtajemniczonych smok, a dokładniej Skrill - powiedziała Jade głaskając przy tym smoka, który stał przy kratach.
-Od kiedy macie smoki?
-Od dawna. Choć pokażemy ci wszystkie.- Powiedział Louis, podchodząc do następnego smoka - To jest mój smok Kevin, rasy Scauldron. Wiesz pluje wodą i te sprawy - powiedział dając zielonemu gadowi rybę do zjedzenia - Przejdźmy dalej. To smok Harolda, Darcy, płci żeńskiej, rasy Monstrous Nightmare.- powiedział pokazując dość dużego gada o czerwonej skórze- Ma zwyczaj plucia ogniem w wolnych chwilach, jakby kichał, śmiał się lub parskał. No i czasem płonie od czubka nosa do koniuszka ogona, zazwyczaj jak ktoś go zapomni nakarmić- spojrzał znacząco na Harrego - Następnym smokiem jest smok Zayna, Drako, rasa Changewing, potrafi stać się niewidzialny i pluje kwasem- wskazał na ciemno brązowego smoka z małymi skrzydłami- Teraz pora na smoka Liama, Loki, rasy Deadly Nadder, bez ostrzeżenia może cię zaatakować kolcami ze swojego ogona.- Mówiąc to wskazał na fioletowego smoka- I ostatni znajdujący się na arenie smok, mówimy na niego Piorun, ale właściciela to on nie ma, rasy Night Fury, atakuje błękitnymi pociskami plazmy. - powiedział pokazując ciemnego smoka - No to by było na tyle jeśli chodzi o arenę. Reszta jest na smoczej łące, bo tu nie było już miejsca.
 Po skończonym zwiedzaniu areny wróciłem na widownię i zacząłem oglądać jak chłopcy ćwiczą. Jade mówiła im co robią źle, ale też że z każdą próbą się polepszają. Muszę stwierdzić, że są na prawdę dobrzy. Po około trzydziestu minutach oglądania ich zajęcia się skończyły i każdy poszedł w swoją stronę. Harry, Louis i Zayn wyszli zaraz na zewnątrz areny, Jade gdzieś zniknęła. Na środku areny został tylko Liam, który ruszył w moim kierunku. Ciekawe czego chce? Liam usiadł obok mnie na ławce. 
- Może przejażdżka smokiem?- spytał.
- Czemu nie - uśmiechnąłem się lekko w jego stronę i ruszyliśmy do Lokiego, ładne imię.
Jeszcze nigdy nie latałem na soku, mimo że mam już ponad sto lat. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę wreszcie polecieć na smoku, ale też z jakiegoś powodu ucieszyłem się, że mogę spędzić czas z Liamem. po chwili usiedliśmy na jego smoka.
- Uważaj na jego kolce- ostrzegł mnie, po czym się do mnie uśmiechnął, co z chęcią odwzajemniłem.
 Po chwili lataliśmy obok chmur. Było tak pięknie, piękny widok i on.. Chwila Niall! O czym ty myślisz?! - skarciłem się. Przecież nie, nie to nie mogło być to.. znam go dopiero od paru minut, a po drugie ja nie jestem.. To na pewno przez ten upadek.
 Powróciłem od moich myśli z powrotem i zauważyłem, że nie byliśmy już w chmurach tylko na wielkiej górze. Ze smoka najpierw zszedł Liam, a następnie ja. Weszliśmy na sam środek szczytu, a następnie usiedliśmy na zielonej trawie. Przez chwilę nie mogłem uwierzyć, że tu jestem. Przychodziłem tu zawsze, gdy byłem mały. Spędzałem tu całe dnie na nauce swoich mocy. Stąd gdzie siedzieliśmy, można było dokładnie zobaczyć nasz pałac, a nawet arenę.
- Jak tu pięknie - powiedziałem pełen zachwytu.
Dopiero teraz uświadomiłem sobie jakie mam szczęście, że jestem właśnie tutaj, że mnie uratowali.
Spojrzałem w stronę Liam, który po krótkiej chwili także obrócił swoją głowę. Zobaczyłem w jego oczach jakby iskierkę pożądania? Zaczęliśmy się powoli zbliżać, ale nie chciałem się odsunąć. Jakaś część mnie właśnie tego chciała. Tak chciałem tego, i to bardzo! Dzieliło nas parę milimetrów, aż nagle smok nieoczekiwanie zaczął zionąć ogniem. Stanęliśmy jak oparzeni z ziemi i ruszyliśmy w stronę smoka.
- Chyba mu się znudziło. Lecimy z powrotem? - spytał zaczerwieniony Liam, sam nie byłem w lepszej sytuacji. Dlaczego ja tego chciałem? Mogłem się przecież odsunąć!
Pokręciłem twierdząco głową, po czym ruszyliśmy w stronę pałacu. Niezręczna cisza trwała przez całą drogę.
 ------------------------------------------------------
Drugi rozdział gotowy :D
4 komentarze next w piątek :P

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 1 "Może wreszcie go znaleźli?"

---Liam---

 Wilgotne, okropne, ciemne - w skrócie opuszczone lochy demonów, do których z Zaynem przysłała mnie Jade. Nie wiem, czemu ona tak strasznie naciska by przeszukać każdą napotkaną bazę demonów. Tak naprawdę nie wiem czego mamy szukać. Nawet jeśli chciałbym coś znaleźć to przecież nie znajdę. Demony nie są głupie, zabierają ze sobą swoje "zdobycze". 
- Ok, to już ostatni korytarz, więc jedziemy z tym koksem, bo za godzinę mam zajęcia, a jak się spóźnię to chyba mnie uduszą. - powiedział Zayn, rozpraszając ty sposobem moje myśli.
- Nie trzeba się tak często spóźniać - powiedziałem
- Zamknij się - zaśmiałem się, po czym ruszyliśmy spokojnie się rozglądając i szukając czegoś podejrzanego. 
- Liam - powiedział zaniepokojonym głosem Zayn - Tam coś jest - Wskazał na koniec korytarza.
- Rzeczywiście - odpowiedziałem zauważając dziwny pobłysk - choć sprawdzimy co to jest.
Powoli podeszliśmy do końca korytarza, gdzie było widać poblask. Skręciliśmy i zauważyliśmy chłopaka, blondyna, leżącego w rogu otoczonego jakimś dziwnym polem, które po chwili znikło.
- Trzeba go zabrać do zamku - powiedziałem. Podszedłem do nieznajomego, wziąłem go na ręce i jak najszybciej wraz z Zaynem opuściłem lochy wyruszając do pałacu.

Do pałacu dostaliśmy się bocznym wejściem, ponieważ główne było oblężone przez radnych, którzy czekali na wejście do wielkiej sali. W pałacu, Zayn udał się na lekcje, a ja zaniosłem blondyna do jednego z pokoi i położyłem go na kanapie. Nie wiedziałem co że sobą zrobić, większość była na zebraniu, a że nie można im przeszkadzać, nie mogłem ich poformować o naszym "znalezisku". Usiadłem więc naprzeciwko kanapy i przyjrzałem się nieznajomemu. Szczerze był całkiem przystojny, choć widać że w lochach spędził trochę czasu. Był bardzo wychudzony, ale nie ma co się dziwić skoro był pod władzą demonów. Ciekawe czemu tam trafił, większość więźniów jest dołączanych do wojsk demonów, poprzez rzucony urok, a on został w lochach. Może to przez to dziwne pole. Właśnie, ciekawe co to było, nigdy mnie o takim czymś nie uczyli. Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwierających się drzwi, przez które weszła Jade. Rozejrzała się po pomieszczeniu, a gdy zauważyła blondyna jej oczy się rozszerzyły, a ona podbiegła do niego.

---Jade---

Właśnie wracałam z zebrania, podczas którego rozmawialiśmy na temat demonów. Mamy już pewnie plan na nie, ale chłopcy jednak na razie nie mogą się o tym dowiedzieć. Gdyby się dowiedzieli, było by za dużo zamieszania, a tego by nam jeszcze brakowało. Jak na razie wszystko musi być w tajemnicy. Wracałam powoli chodnikiem do pałacu gdy nagle przypomniałam sobie, że dzisiaj kazałam Liamowi i Zaynowi przeszukać lochy demonów. Może wreszcie go znaleźli? Na samą myśl przy śpieszyłam kroku, może wreszcie znaleźli mojego brata?

Otworzyłam z zamachem drzwi jednego z pokoi, na początku nie było w nim nic dziwnego, jednak po chwili mój wzrok spoczął na kanapie gdzie leżał mój brat, a obok siedział Liam. Podbiegłam do niego jak najszybciej, z moich oczu powili zaczęły spływać krople łez. Po tak długim czasie wreszcie go odnalazłam, tak długo go szukałam, aż wreszcie mogę go znów widzieć! Bałam się, że demony coś mu zrobiły, że.... nie żyje. Często się z nimi spotykałam, ale gdy tylko o niego pytałam one zaczęły się śmiać i znikały.
- Jade? Wszystko w porządku? - spytał Liam.
- Tak - spojrzałam na niego, wycierając łzy - Gdzie go znaleźliście?
- Tak jak kazałaś poszedłem z Zaynem na zwiedzanie tych okropnych lochów. Na początku nie było tam nic dziwnego, wszystko tak jak zawsze, ale nagle Zayn zauważył jakiś poblask. Poszliśmy w tę stronę i ujrzeliśmy tego chłopaka, był otoczony dziwnym polem, ale po chwil te pole zniknęło, a potem to wzięliśmy go do domu. Reszta chłopaków ćwiczy, a ja zostałem przy nim - spojrzał na Nialla i lekko się uśmiechnął - czy ty go znasz?
- Nazywa się Niall.
- Skąd go znasz? - spytał z dziwieniem.
- Jak na razie tyle musi ci wystarczyć, idź ćwiczyć tak jak inni swoje moce.
- Ale...
- Idź! - krzyknęłam.
- Tak jest proszę pani - powiedział ironicznie.
Wstał z kanapy i udał się do ogrodu. Może wreszcie uda mu się wreszcie z tą ziemią coś zrobić? Tak, muszę ich uczyć, ale czasami trudno jest pogodzić być ich nauczycielką i przyjaciółką.
Usiadłam przy Niallu po czym dźwignęłam moje ręce w których powoli zaczęła pojawiać się woda. Ułożyłam swoje ręce nad czołem chłopaka, tak, że jego czoło był w wodzie. Po paru minutach chłopak otworzył swoje niebieskie oczy.
- Jade! - krzyknął po czym mocno mnie przytulił.- Co ja tu robię? - spytał - Jak mnie znalazłaś?
- Ja cię nie znalazłam tylko moi przyjaciele Liam i Zayn w lochach demonów. - powiedziałam - Jak ja się cieszę, że cię znów widzę! Nic ci się nie stało? Co one ci tam robiły?
- Spokojnie - zaśmiał się - nic mi nie jest. Jestem cały i zdrowy. A skąd oni się wzięli w lochach?
- Kazałam ich cię szukać.
- Czyli mnie już znają?
- Nie- odpowiedziałam- zawsze gdy była okazja kazałam im szukać w lochach, nie chciałam im na razie o tobie mówić. To by było duże zdziwienie dla nich.
- A gdzie teraz są?
- Ćwiczą swoje moce, kazałam im - powiedziałam po czym Niall się zaśmiał - Z czego się śmiejesz?
- Ty im kazałaś? Nigdy nikomu nic nie kazałaś zawsze byłaś taka spokojna i milutka.
- Długo cię nie było, muszę taka być, bo inaczej nic by nie robili. No ale powiedz mi wreszcie jak to się wszystko stało? Jak oni cię porwali? To wszystko moja wina.
- To nie jest twoja wina! Po prostu za bardzo się wkurzyłem, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem co mnie czeka. Szedłem parkiem, aż nagle pojawiły się demony. Nie udało mi się uciec, byłem tak załamany, że nawet nie wiedziałem co mam robić. Porwały mnie, no i jak to u demonów bywa, to raczej wiesz, masz z nimi często do czynienia. Jedyne co pamiętam to to, że trafił we mnie piorun, a później zobaczyłem moją siostrzyczkę - uśmiechnął się.

--------------------------------------------------------
Jest pierwszy rozdział :D
Podoba się??
Czekamy na wasze komentarze. 

sobota, 29 marca 2014

Prolog

 Nazywam się Jade, jestem jednym z dwóch Awatarów. Drugim jest mój brat.
Niall... mój brat, został porwany. Nie widziałam go przez prawie 100 lat. Demony - Jesy, Perrie i Leigh-Anne go porwały. Nawet nie wiem czy jest jeszcze przy życiu. Czasami zastanawiam czy on na prawdę istniał. Czy sobie tego nie wymyśliłam. Czy mój umysł nie robi sobie ze mnie jakiś żartów. Na szczęście jest wtedy przy mnie Louis, mój przyjaciel, a kiedyś też Nialla. Tylko ja, on i kilkoro osób wie o jego istnieniu. Nie chcemy aby wyszło zamieszanie dlatego musimy to wszystko trzymać w tajemnicy.
Demony nie chcą nam nic powiedzieć. Uciekają gdy przechodzimy do tej sprawy. Przez moją nieuwagę zawsze udaje im się uciec. Czekam wtedy, aż wreszcie mi odpowiedzą. Mój mózg wymyśla różne historie, które kończą się szczęśliwie lub źle. One wtedy mają czas na ucieczkę. Tak bardzo chciała bym się zamienić z moim młodszym bratem. On był by tu, a ja tam - u demonów.

Aż trudno uwierzyć, że to wszystko zaczęło się tylko od głupiej kłótni.....




wtorek, 28 stycznia 2014

Bohaterowie :D

Bohaterowie:
Niall
Awatar
Jade
 Awatar
Liam
Władca Ziemi
Harry
Władca Ognia
Louis
Władca Wody
Zayn
Władca Wiatru
Jesy
Demon

Perrie
Demon

Leigh-Anne
Demon 

Nick
Mag, Należy do S.A.D.W

 Joe
Mag, Należy do S.A.D.W

Kevin
Mag, Należy do S.A.D.W

Paring:

  • Niam Horayne (Niall Horan + Liam Payne)
    
     
  • Larry Stylinson (Louis Tomlinson + Harry Styles)


    
        


  • Zerrie Medwards (Zayn Malik + Perrie Edwards)

    


     

  • Jasy-Anne Thrilsock (Jade Thrilwall + Jesy Nelson + Leigh-Anne Pinnock)